11.11.2018 Marsz Niepodległości

Tegoroczne obchody stulecia Polski miały być okazją do kilku ważnych spotkań oraz jednej imprezy, które miały poprzedzać  sam dzień jedenastego listopada a z nim tak jak rok temu maszerujący  Czarny Blok. Jak wiemy wskutek zmasowanej akcji służb do żadnej z nich nie doszło, natomiast masowe aresztowania i nie wpuszczenie wielu gości z  zagranicy poważnie utrudniło ,,świętowanie” co bardziej niepoprawnym politycznie grupom. To wraz z problemami wynikającymi z przeciążenia przekaźników sieci komórkowej oraz nie do końca działającym internetem (może wpływ na to miało ponad 200 tys. ludzi zgromadzonych na przestrzeni kilku kilometrów) spowodowało również rozbicie i tak niestety  nie najliczniejszej grupki naszego stowarzyszenia. Mimo to udało nam się zebrać i ruszyć  wraz z kolegami z  Zakonu Zadrugi ,,Północny Wilk”. Po jakimś czasie okazało się, że kilku kolegom jednak udało się dotrzeć do Czarnego Bloku, który pomimo szykan i różnych problemów ze strony służb w końcu wyruszył. Dalej za nimi oddzieleni tysiącami ludzi maszerowaliśmy my. Z Rozwiniętym  banerem i machając kilkoma flagami z Toporłem, wolno posuwaliśmy się wraz z tysiącami ludzi. Frekwencja w tym roku prześcignęła wszystkie oczekiwania. Po krótkim czasie oprócz standardowych haseł marszu czyli ,,Cześć i chwała Bohaterom” itd. zaczęliśmy skandować już bardziej nacjonalistyczne i bliższe Czarnemu Blokowi hasła jak: ,,Janusz Waluś, pamiętamy!” czy ,,PiS, PO -jedno zło!”. Koło nas znalazła się grupa kilku osób które podchwyciły oba hasła, duża jednak cześć była najwyraźniej zdziwiona takimi akcentami. Tu i ówdzie dało się usłyszeć jakieś szmery w stylu to ,,Ci od tego rasisty” (zapewne chodziło o J. Walusia). Przy każdym przystanku wynikającym z olbrzymiego tłoku, ludzie idący z przodu zerkali na baner bowiem trzeba powiedzieć iż w tym roku w marszu wcale nie było ich dużo. Nie zrażając się, ciągle płynąc w tłumie,  dymie z rac i skandując raz po raz te i inne podobne hasła, dotarliśmy w końcu na odległość kilku metrów od Czarnego Bloku. W sam raz by załapać się na śpiewanie wszystkich czterech zwrotek hymnu i być świadkami jego zakończenia. W tym momencie trzeba zaznaczyć iż była to najlepiej prezentującą się grupa na marszu, która przyciągała uwagę wyrazistością i dyscypliną. Zresztą te same wrażenia odnosiło się będąc rok temu w środku bloku. Wracając do odczuć z samego marszu to gdzieniegdzie dało się słyszeć poprawiające humor przyśpiewki ,,W górę serca, je…ć TVN” a czasem nawet i bardziej aktualne i polityczne hasła. Przed mostem doszedł do nas krzyk  jednego z członków Straży Niepodległości by pozdrawiać jednego z zatrzymanych dwa dni wcześniej kolegów. To były te pozytywne akcenty. Generalnie jednak z perspektywy piszącego te słowa tegoroczny marsz pozostanie w pamięci jako najliczniejszy, największy ale i najbardziej odpolityczniony i pozbawiony  odwołań do realnych i aktualnych problemów naszego kraju. Oczywiście są tutaj przykłady całkowicie inne jak np. właśnie Czarny Blok, niektóre grupki kibiców czy wieloletnich uczestników marszu. Jednak większość biorących udział ograniczyła się do powtarzania wyświechtanych i oklepanych haseł bądź w ogóle do samego przejścia z flagą. I byłoby to całkiem fajne gdyby sytuacja naszego kraju była całkowicie normalna. A tak jak wiemy nie jest. I to właśnie coroczne Święto Niepodległości było zawsze okazją do wyrażenia sprzeciwu wobec licznych problemów i patologii drążących nasz naród. Od zeszłego roku natomiast  obserwujemy coraz większą uległość organizatorów marszu wobec strony rządowej oraz tak naprawdę demoliberalnego mainstreamu domagających się wykluczenia z udziału w nim grup nazwanych przez nich ,,ekstremistycznymi”. Wszystko to ukazuje coraz bardziej Czarny Blok jako siłę wyrastającą na jedyną alternatywę wobec wyżej opisanych zjawisk. No chyba, że ktoś chce jechać do Wrocławia (to ta lepsza alternatywa) lub maszerować otoczony już tylko i wyłącznie Klubami Gazety Polskiej oraz ,,politycznie poprawnymi patriotami”.