14-16.12.2018 Asgardsrei fest
Największy festiwal muzyki z szeroko pojętego nacjonalistycznego black metalu, Asgardsrei odbył się po raz kolejny w Kijowie. Organizatorzy przeszli oczekiwania publiki nie tylko planując koncerty na aż 3 dni ale również organizując inne wydarzenia jak konferencja Pact of Steel i Noc Walki.
Pierwszym punktem była konferencja zaplanowana na piątek 14.12 w klubie Reconquista. Miejsce położone jest w okolicy kijowskiwgo dworca, na wejściu biało-czarne logo z rycerzem na koniu, w rękach kopia i tarcza z symbolem oporu, budzi skojarzenia z drzeworytem Albrechta Dürera Rycerz, Śmierć i Diabeł. Z miejsca wiemy, że mamy do czynienia ze środowiskiem któremu nieobce są pojęcia honoru, walki i dyscypliny. W środku miejsce podzielone jest na restaurację na pierwszym piętrze ( warto zajrzeć z powodu dobrej kuchni i rzemieślniczego, lokalnego cydru ) oraz salę konferencyjną z klatką do walki. Miejsce ma bardzo ładny, europejski wystrój z licznymi militarnymi akcentami, na marginesie trzeba powiedzieć, że powiązane jest z organizatorami koncertu oraz ekipą z Militant Zone. Konferencja rozpoczęła się z opóźnieniem, czas ten jednak został wykorzystany na utworzenie nowych kontaktów z innymi uczestnikami.
Pierwszym prelegentem był wywodzący się z Wysp Owczych Fróði Midjord, założyciel Skandza Forum. Tematy które poruszył to wzajemne stosunku rodzimowierstwa w Europie, tradycji i black metalu lecz clou stanowiło obalenie mitu człowieka jako tabula rasa. Midjord wskazał na czynniki determinujące naszą osobowość jako głęboko zakorzenione w tradycji, języku i kulturze ale również w pochodzeniu i genach. Kolejnym prelegentem był Hendrik Möbus , który mówił o prawdziwym wzorze bohatera w postaci Romana von Ungerna-Sternberga zwanego ,,Krwawym Baronem”. Baron był rosyjskim Niemcem urodzonym w Austrii który dowodził carskimi wojskami w czasie I Wojny Światowej a po wybuchu Rewolucji Bolszewickiej staną po stronie Białych. Dowodził on wojskami na Dalekim Wschodzie, między innymi w Mandżurii i Mongolii gdzie zasłyną z niezwykłej odwagi, zmysłu strategicznego, uwielbienia wojny oraz licznych zwycięstw przeciw znacznie większym siłom. Swoją determinacją w walce z komunizmem oraz wojowniczości zyskał sobie wielki szacunek wśród żołnierzy. Do wojny podchodził jak do celu samego w sobie, pasjonował się duchowością Wschodu, spędził czas w zakonach buddyjskich i odbył religijną inicjację. Po przywróceniu na teokratyczny tron Mongolski Bogdy Chana został sam wyniesiony do rangi chana oraz uznany przez niektórych za awatara boga wojny. W jego bogatej biografii widać konstelacje elementów indoeuropejskiego tradycjonalizmu integralnego. Na konferencji istniała możliwość zadawania pytań w formie otwartego panelu dyskusyjnego.
Muzyczną część festiwalu otworzyło koncertem akustycznym Peste Noire. Niestety kolejka do wejścia ciągnęła się jak krew z nosa a przez zakończoną chwilę wcześniej konferencję zajęliśmy miejsce bliżej jej końca. Efektem czego koncert zobaczyliśmy w końcowej fazie łapiąc się na 4 utwory, w tym takie szlagiery jak Casse, pèches, fractures et tradition.Mimo mocno odświeżonego składu i pewnego odejścia od wcześniej przyjętej linii muzycznej zespół wypadł naprawdę porywająco. Duży ukłon należy się w stronę Famina, który wystąpił w żółtej kamizelce na znak solidarności z protestującymi w Paryżu i innych miastach Francji. Koncert odbył się w innym klubie niż reszta wydarzeń, organizatorzy chyba nie spodziewali się takiego zainteresowania gdyż sala pękała w szwach a kolejka posuwała się w iście żółwim tempie. Po koncercie, ponownie w klubie Reconquista organizowany był turniej walk MMA nacjonalistów.
Sobotnia część festiwalu odbyła się już we właściwym sobie, przestronnym klubie Bingo. Jako pierwszy na scenie pojawili się Białorusini z Wehrwolf. Swoim występem przygotowali oni publikę pod kolejne kapele i wprowadzili odpowiedni klimat. Kolejny pojawił się nasz rodzimy Dark Fury z asortymentem utworów śmiercionośnych niczym nalot bombowców. Osobiście zabrakło mi paru starszych utworów do których w przypadku tego zespołu mam największy sentyment. Mimo to występ był naprawdę na poziomie, co jest też za pewne zasługą pewnych zmian w składzie, które nastąpiły w trakcie ostatnich kilku miesięcy. Następnie na scenę weszli Francuzi z Baise Ma Hache. I w ty, przypadku koncert był prawdziwym majstersztykiem, zagrane zostały takie kawałki jak Edelweiss Noire czy L’armee Furieuse a pojawiający się nowy wokalista nadał muzyce jeszcze więcej agresji. Kolejni na scenę weszli wojownicy militant black metalu z M8l8th. Odbiór tej pełnej siły muzyki wspomogły obrazy wojny, wilków oraz rycerzy Dzikiego Gonu, tworzące w całości spektakl jedyny w swoim rodzaju. Na scenie pojawił się gościnnie Famin z Peste Noire w związku z najnowszymi utworami Młota z jego udziałem. Następnie scenę opanowali Grecy z Acherontas za twórczością którego to zespołu nie przepadam, wykorzystałem więc ten czas na znalezienie czegoś do jedzenia i chwilę odpoczynku. Po przerwie trafiłem wprost na rozgrzewających się Finów z Goatmoon, których koncert był dla mnie crème de la crème całego festiwalu. Horda pod wodzą Czarnego Kozła dała mistrzowski popis, wykonując cały album Finish Steel Storm przeplatany starszymi i nowszymi kawałkami z całego przekroju twórczości. Publika mocno zaangażowana już wcześniej w trakcie poprzednich występów oszalała pod dźwiękami takich utworów jak Alone, Abomination of Winter czy zagranym na koniec Kunnia Armagedon. Nie zabrakło też dedykacji dla wszystkich Pań obecnych na koncercie pod postacią Aryan Beauty. Ostatni na scenę tego dnia weszli Ukraińcy z Nokturnal Mortum. Podobnie jak na wielu ostatnich koncertach dominowała nowsza część ich twórczości, pojawiło się też parę nut które zdążyły wyrobić już sobie markę, jak Kolyada czy Ukraina.
Trzeci dzień festiwalu miał mocno germański charakter. Otwarcie przypadło Niemcom z Nordglanz. Nie darzę tej kapelki sympatią więc koncert celowo ominąłem przychodząc dopiero pod koniec. Ekipa która nie tak dawno temu śpiewała o Górnym Śląsku została zastąpiona przez Warszawiaków z Sunwheel. Ci dali pokaz prawdziwej fali nienawiści, wykonując między innymi utwory z I am the One. Występowi towarzyszyły wyświetlane w tle obrazy wojny i pożogi. W połowie koncertu opuścili oni scenę, wracając pod kapturami i szyldem Kataxu co było wyjątkowo nieoczkiwane. Dalsza część koncertu przypadła w większości pod pogańskim znakiem tegoż projektu. Sunwheel zakończyli koncert płomienną przemową głośno odebraną przez widownię. Następnie scenę zajęli mieszkańcy Wschodniej Marki z pod szyldu Terrorsphära. Dawka pełnego nienawiści, agresji i siły hardcoru uderzała z głośnika niczym morgenstern. Występ tych straight edgeowych napinaczy wywołał prawdziwy argamgedon pod sceną. Austryjacy na pewno wygrali ten festiwal pod kątem zaangażowania własnego i publiki. Po mieszkańcach kraju znanego z pewnego akwarelisty przenieśliśmy się na drugą stronę Alp i scenę opanowali Włosi z Frangar. Na Asgardsrei nie ma miejsca na kapitualcję czy zmianę strony więc Frangar dał z siebie wszytko. Koncert był dynamiczny i agresywny, w pewnym momencie pojawiła się także syrena alarmowa rozpoczynająca kolejne utwory. Po Włochach scenę przejęła kolejna horda zza morza, Der Sturmer. Wejście Greków jeszcze bardziej nakręciło publikę a poziom radykalizmu osiągnął ten znany z koncertów Goatmoon. Następni na scenie pojawili się Naziści z Ciemnej Strony Księżyca, tj. Sasi ze Stahlfront. Po nich na scenę weszli kolejni Teutoni, tym razem gwiazda kończąca wieczór, Absurd. Horda pod wodzą Hendrika dała wyśmienity pokaz własnych możliwości. Na scenę zostały wyciągnięte szlagiery jak Asgardsrei, Pesttanz, Der große Tod itd. a na zakończenie także Wenn Walküren Reiten z gościnnym udziałem muzyków innych zespołów w charakterze chórku.
Festiwal uważam za wybitnie dobrą imprezę, organizacja nie rozjeżdżała się ponad dopuszczalne normy, nagłośnienie w klubie Bingo było najlepszym z jakim spotkałem się w życiu, w tym miejscu należą się ogromne podziękowania dla dźwiękowca. Festiwal miał bardzo międzynarodowy charakter, byli obecni przedstawiciele bodajże z wszystkich białych bratnich narodów. Mimo nacjonalistycznego charakteru imprezy i narodów o tak trudnych wzajemnych historiach, towarzystwo było wyzbyte szowinizmu. We wszystkich wydarzeniach wzięło udział ponad 1500 osób.