Monthly Archives:

O moralność słowiańską – felieton cz. 2

 

O moralność słowiańską – felieton cz. 2

 

Kontynuując rozważania nad kształtem i treścią moralności słowiańskiej której wstępne ramy określiłem w poprzedniej części felietonu, w bieżącej skupię się na jej wybranych kwestiach.

  1. Heroizm.

Z początku muszę przypomnieć Czytelnikowi, że jednym z elementów odróżniających moralność słowiańską / tradycyjną od współczesnej jest kult czynu wobec dekadencji. W kulcie czynu wyraża się także heroiczna postawa wobec życia. Element ten jest wciąż widoczny w imionach pochodzenia słowiańskiego, powszechnie zawierających zwrot –sław- będący wróżbą pomyślności osiągnięcia rzeczy wielkich. W tym miejscu należy jednak zaznaczyć opaczne rozumienie pewnych terminów oraz własnych dążeń. Proste i właściwe jest rozumowanie, że wielkość osiąga się przez wszelkie –naj w pewnych dziedzinach, czy jednak zawsze kontakt z  –naj czyni z nas herosów? Z miejsca odrzucam oczywiście wszelkie osiągnięcia w dziedzinie zepsucia, skupmy się więc na przykładzie z ostatnich tygodni – słynnej kolejce wspinaczy na czubku Mont Everest.

Zdjęcie pochodzące z połowy maja, opublikowane przez renomowany magazyn turystyczny przedstawiało kolejkę kilkuset himalaistów oczekujących wejścia na szczyt najwyższej góry Świata. Olbrzymia ilość górołazów, brak skoordynowanej polityki planowania wejść na szczyt, ale przede wszystkim masowa turystyka wyrosła na kapitalizmie doprowadziły w ciągu kilku dni do śmierci kilkunastu osób które chciały osiągnąć wielkość, w instynktownie dla wszystkich zrozumiały sposób. Czy jednak kolejka bardziej kojarząca się z widokami z pod sklepów doby lat osiemdziesiątych PRL niż z przygodą godną jedynie najlepszych wspinaczy ma w sobie jeszcze romantyzm, czy jest to już tylko kolejna ekskluzywna usługa którą sprzedaje się ludziom niemalże z doskoku. Przyrastająca w olbrzymim tempie liczba zdobywców Mont Everest, umasowienie i skomercjalizowanie jednego z najbardziej charakterystycznych przykładów zdobycia Sławy każe zrewidować a przynajmniej zastanowić się nad tym co obecnie stanowi jeszcze o prawdziwej wielkości oraz prowadzi nas do bardziej selektywnego i świadomego dokonywania Czynu.

  1. Konsekwentna postawa wobec życia

W powyżej kwestii punktem wyjścia będzie rozróżnienie dokonane w części 1 na powszechność wobec jakości. Tak więc osoba kierująca się moralnością słowiańską powinna stawiać na jakość, wymagać od innych ale w pierwszej kolejności od siebie. Zamyka się to w istniejącej wśród ludów indoeuropejskich wartości pojęcia prawdomówności oraz wzgardy dla kłamstwa. Łatwo można wyinterpretować z powyższego, że radykalni nacjonaliści mający siebie za elitę narodu powinni konsekwentnie stosować się samemu do głoszonych przez siebie haseł. Stan faktyczny tej sytuacji każe jednak zauważyć pewien rozdźwięk między postulatami a rzeczywistością. O ile hasła takie jak sport, zdrowie, nacjonalizm są przez członków naszego ruchu coraz bardziej praktykowane, w czym widoczny udział ma coraz popularniejszy styl życia straight edge, o tyle wartości przykładowo rodzinne bywają w odwodzie choć i z poprzednimi bywa różnie. Moralnym jest ten kto żyje moralnie a nie ten kto o moralności naucza. Choć wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy, konieczność dziejowa wymaga od nas, polskich i europejskich nacjonalistów dążenia do jak najlepszych postaw moralnych i ciągłego mierzenia wysoko.

  1. Wiara

Wiara jako element mieszczący się w szerzej pojmowanej metafizyce od zawsze skorelowana była z moralnością. W tym miejscu chcę nie tyle poruszyć dość powszechnie znany temat wyciągania z mitów, w tym Słowiańskich, nauk życiowych oraz prawd o Wszechświecie ale odwrócić ten schemat gdyż tego wymaga od nas sytuacja i budować religię opartą na tradycyjnych wzorcach moralności.

Ruch rodzimowierczy w Polsce rośnie i a społeczeństwo jest coraz bardziej świadome jego udziału. Zauważyć można jednak trend lewoskrętny a bardziej precyzyjnie rzecz ujmując, po prostu liberalny. W tym miejscu chciałbym unaocznić, rosnącą liczbę gromad rodzimowierczych o odpowiednio „nowoczesnych” poglądach, które powielają wzorce podobnych grup z Zachodu, w pełni otwartych na seksualnych dewiantów czy stawiających dążenie do zachowania etnicznego narodowo charakteru rodzimowierstwa do nazizmu (sic!) jak pewien związek helleńskiej wiary z Grecji. W Polsce problemy wynikłe na tym tle też zaczynają wchodzić w główny dyskurs, czego przykłady można było zaobserwować np. wokół Święta Stado.

Liberalne tendencje polskiego rodzimowierstwa są więc kwestią którą należy zdusić, tym bardziej, że jest ku temu społeczny potencjał. Badania statystyczne prowadzone w internetowej społeczności rodzimowierców wskazały na dużą liczbę osób nieaktywnych, „do zagospodarowania”, zainteresowanych rodzimowierstwem opartym na tradycyjnych wzorcach. Podobne tendencję zauważam sam wśród znajomych którzy poszukiwali właściwej dla siebie ścieżki w wierze przodków, nie mogąc jednak jej odnaleźć w zalewie gromad o liberalnym charakterze. Jako remedium zachęcam do organizowania się nawet w nieformalne grupy rodzimowiercze tam gdzie istnieje brak jakichkolwiek lub tych nie przekazujących tradycjonalistycznych treści a w miejscach gdzie grupy takie już istnieją do wsparcia ich swoją obecnością.

 

Mścisław Pomorski

25.05.2019 Kontra marszu ,,LGBT”

W sobotę 25 maja jak co roku stanęliśmy w kontrze do tzw. ,,Marszu Równości”. Kontrmanifestacja zorganizowana przez fundację Prawo do Życia przyciągnęła  jak zawsze  członków i sympatyków naszego stowarzyszenia,  Pomorski ONR oraz trochę niezrzeszonych ludzi. Niestety liczba uczestników nie była porażająca, co zresztą stało się już normą od kilku lat. Nie zabrakło oczywiście kręcących się nieopodal tajniaków. Nie mniej nadrabiając okrzykami, banerami anty-LGBT a także powiewając flagą z Toporłem ruszyliśmy naprzeciw tęczowej wspakulturze. Manifestacja posuwająca się w olbrzymiej asyście policji (jak się okazało potem w całym tym dniu we wszystko było zaangażowanych około tysiąca policjantów), prowadzona była przez znany z trójmiejskich ulic ,,anty-tęczobus”. Z tego zaś pojazdu rozbrzmiewał jasny , poparty statystyką przekaz o prawdziwym obliczu ruchów LGBT plus coś tam. Parę razy nasz marsz był wstrzymywany by nie dojść na trasę pochodu ,,postępowców”. W sumie to oraz próba blokady podjęta przez rodzinę Kołakowskich wraz z kilkoma znajomymi spowodowało zmianę trasy marszu , co trzeba uznać za pewien sukces. W czasie przemarszu w kilku miejscach doszło do pyskówek z  jakimiś nieletnimi zwolennikami zboczeń, którzy dzielnie krzyczeli zza kordonu policji hasła w stylu ,,Tu jest Polska a nie Rosja”.. Tu i ówdzie dało się również usłyszeć głosy poparcia, w jednym wypadku nawet na tyle gromkie i entuzjastyczne, że grupa policjantów przystąpiła do legitymowania dwóch oddalonych o jakieś sto metrów jegomościów. I za co? Za wykrzyczenie prawdy? Mijając po drodze kolejne zastępy policji, która najwyraźniej miała w pamięci wydarzenia z 2016 roku dotarliśmy w końcu do miejsca oddalonego o kilkaset metrów od finiszu marszu ,,tęczowych”. Pomijając już inne oczywiste niesmaczne aspekty towarzyszące tego typu ,,ewentom” to nie po raz pierwszy przerażała olbrzymia liczba nieletniej młodzieży czyli piętnastolatków i szesnastolatków latków w tęczowych barwach.. Po raz kolejny należy zadać pytanie gdzie są rodzice tych dzieciaków i jaka jest rola szkół w tym wszystkim? Chociaż nieliczni, to jednak zauważeni pokazaliśmy , że nie  cały Gdańsk dał się ogarnąć lewackiej histerii. Walka trwa.