27.05.2017 Kontra tzw. ,, III Trójmiejskiego Marszu Równości”

W dniu 27 maja po raz kolejny wzięliśmy udział w pikiecie przeciwko nachalnej propagandzie środowisk LGBT. Niestety w przeciwieństwie do zeszłego roku nie doszło do skutecznej blokady tzw. ,,III Trójmiejskiego Marszu Równości”, a to za sprawą bardzo niskiej frekwencji kontr-demonstrantów. Na oko poniżej stu osób. Natomiast siły policji były potężne jak zawsze, co wraz z dużą liczbą ,,tajniaków” spowodowało sytuację, iż nawet kilkuosobowe grupki miały swoich ,,opiekunów’’. Jak się dowiedzieliśmy od pilnujących pomnika Piłsudskiego członków organizacji ,,Strzelec” parę godzin wcześniej miał miejsce incydent zawieszenia tęczowej flagi na pomniku, co pozostawiamy bez komentarza. Mimo to dopingowani lecącymi z głośników utworami ,,Prawego Skrzydła” z kultowym ,,Pochodem degeneratów” na czele, gdy pochód wyżej wymienionych w końcu ruszył, wszyscy przesunęli się w okolice chodnika. Natychmiast też wszystkie banery przestrzegające przed promowaniem dewiacji uniosły się w górę. Okrzyki wypełniły powietrze, ktoś obok przystanku autobusowego odpalił race, został jednak natychmiast zatrzymany. Zresztą jeszcze przed rozpoczęciem ,,wymarszu” tęczowych dochodziło do spisywań i uprzykrzania życia uczestnikom kontry. Gdy marsz płynął ulicą Grunwaldzką, wszyscy przeciwnicy również zaczęli się przesuwać wzdłuż pochodu, jednak po kilkuset metrach zostali zatrzymani przez silny oddział prewencji. Chwile wcześniej doszło do incydentu kiedy kilku lewako-punków chciało, jakby nigdy nic, przejść przez grupkę protestujących by dołączyć do ,,swoich” . Przy okrzykach ,,prowokacja!” musieli salwować się ucieczką, zaś kilkanaście sekund później wkroczyła w miejsce zajścia policja ,która jednak szybko się wycofała gdyż było już po wszystkim. Część protestujących nadal czekała na ewentualne wycofanie się blokującego oddziału prewencji, reszta zaś pobiegła przez koszary by blokować marsz w innym miejscu Grunwaldzkiej. Wszystkie dojścia były jednak błyskawicznie blokowane przez oddziały prewencji, które próbowały legitymować kontr-demonstrantów co powodowało ich szybkie wycofywanie się i szukanie okazji w innym miejscu. Mimo to części udało się dotrzeć w okolicy czoła pochodu, gdzie jednak zostali spisani a kilku zostało zatrzymanych (na szczęście nie na długo).Oczywiście coraz bardziej aktywni byli tajniacy, którzy przy tej małej liczbie demonstrantów coraz szybciej zbliżali się do nawet paro- osobowych grupek, dążąc do legitymowania itd. A że wcześniej stojąc kilkanaście metrów od miejsca pikiety a potem nawet przemieszczając się wśród jej uczestników, zdążyli zrobić dobre rozeznanie wśród protestujących. Jedyny plus, to sama trasa marszu, który musiał przejść ulicami Wrzeszcza a nie jak co roku w Centrum Gdańska, co zostało zmienione z powodu zgłoszenia wielu kontrmanifestacji na oryginalnej trasie i błędów formalnych we wniosku lewaków. Mimo ,że jak co roku nie zabrakło wśród protestujących Państwa Kołakowskich, kibiców Lechii oraz aktywistów ONR czy MW jak i niezrzeszonych ludzi niezgadzających się na promocje dewiacji w Gdańsku, to jednak frekwencja w porównaniu np. do zeszłego roku była niezwykle niska. Oby był to wyjątkowy zbieg okoliczności a nie prognostyk na przyszłość wskazujący, iż społeczeństwo po prostu przyzwyczaiło się do tego typu ,,atrakcji” i zaczęło je traktować jako normalną część ,,nowej euro-kultury” made in UE.